Red Light

Drugi album Grails wydaje się być poddany wpływom jednego lub paru członków zespołu, dorabiających na boku w Jackie-O Motherfucker. Wiele bowiem z utworów ma tradycjonalne, żałobne przeznaczenie (lub przynajmniej jakoś tak kojarzą się z uduchowionym folkiem), choć oczywiście przerobione zostały z post-rockowym sznytem. Na "Redlight" modus operandi zespołu jest rozpoczynać utwory namiastkami struktury, następnie z wolna budować klimat prawie że epifaniczny, po to, by wreszcie go rozwiązać, pozwolić wszystkiemu się rozkleić przywracając tym samym stan pierwotny. Sposób posługiwania się srzypcami i gitarą z pierwszego albumu Grails pozostaje nietknięty, lecz brzmienie niniejszego albumu zostało poszerzone o saksofon, który w połączeniu z gramofonem – jak w "Worksong" – brzmi jak żywcem zaczerpnięty z repertuaru Jackie-O, elektryczną gitarę hawajską plus parę innych instrumentów. Jednym z wybijających się utworów jest "Fevers", ze swoją pierwszą, zdecydowanie nie rockową częścią, przywołującą skojarzenia z quasi-symfonicznymi współczesnymi pokroju Godspeed You ! Black Emperor oraz końcową przemianą w napiętnowaną twórczością legendarnego Ennio Morricone. "Redlight" to moment, w którym przyłapaliśmy zespół na otrzepywaniu się z pyłu dawnej przyziemniej egsyztencji oraz pierwszym locie w chmurach tuż pod niebioskłonem.

TRACKLISTA:

1 Dargai

2 The Volunteer

3 Worksong

4 High & Low

5 Reprieve

6 Redlight

7 New Lystra

8 Fevers

9 Alms

10 Word Made Flesh