Westwinds

Kanadyjscy Szkoci z The Real McKenzies powracają w wielkim stylu. Wesoły szybki i przebojowy celtycki punk pomieszany z dudami i z innymi ludowymi szkockimi instrumentami podbił na całym świecie serca miłośników whiskey i punk rocka pod kiltem. O Szkotach zrobiło się głośno za sprawą albumu 10,000 Shots – teraz mają znów szansę zdrowo namieszać bo ich najnowsze dziecko Westwinds to kawał porządnego melodyjnego i celtyckiego punk rocka. 

Na dobrą sprawę zacznę od tego że The Real McKenzies nigdy nie nagrali słabej płyty. Każda ich nowa płyta to kolejny krok naprzód. Słuchając Westwinds pojawia się banan na mojej twarzy. 13 kawałków utrzymanych w celtyckim klimacie z lekkim punkowym pazurem kłaniających się bardziej ku tradycji niż poprzednie płyty Kanadyjczyków w kiltach. Wystarczy wymienić otwierający płytę utwór Tempest, I Do What I Want, The Message czy My Luck Is So Bad. Pieśni są melodyjne lekkie i szybko zaczynamy je nucić. Oczywiście nie brakuje nieco szybszych i punkowych numerów takich jak Fool's Road, The Massacre Of Glencoe albo ostatni numer Francis Fraser gdzie kawałek nabiera szybkiego tempa i nawołuje do dobrej zabawy przy zimnym kuflu piwa. Generalnie album trzyma równy poziom, nie ma mowy o wypełniaczach i przełączania z kawałka na kawałka. Płyta jest lekka i przyjemna w odbiorze.

Ktoś kto nigdy nie miał styczności z The Real McKenzies a kocha celtyckie punkowe klimaty rodem z Dropkick Murphys to powinien sięgnąć po tę płytę. Na Westwinds znajdziemy wszystko czego nam potrzeba – dobrego whisky, szkockiej sukienki i wspaniałej muzyki przy którą będziemy dobrze się bawić. 

info: limiter.com.pl